Jaskinie Podróże Nurki Grafika Mizar Teksty Kulinaria Lemkov Namiary Mapa RSS English
Spelunka Trybików Jaskinie 2007 2007-09-15 Jaskinia Miętusia - Stare Partie YAC Software
  Wróć

Wprowadzenie

Spis akcji

Szkice techniczne

Jaskiniowy słownik polsko-angielski

2010

2009

2008

2007

2007-11-03
Kręta, Żarska i Bez Nazwy


2007-09-15
Jaskinia Miętusia - Stare Partie


2007-09-01
Kalacka


2007-08-05
Gorenicka i Beczkowa


2007-06-30
Trzy Kopce


2007-06-09
Speleomistrzostwa


2007-05-26
Jaskinia Wierna


2007-04-29..05-06
Ardeche


2007-04-14..15
Jura - kwiecień


2007-03-17
Jaskinia w Sułoszowej


2007-02-17
Jura - luty II


2007-02-10..11
Jura - luty I


2007-01-25
Cueva de Punto Blanco


2006

2005

2004

2003

2007-09-15 Jaskinia Miętusia - Stare Partie
Skoro do Miętusiej można teraz chodzić cały rok, a średnio chciało się nam włazić gdzieś wyżej, postanowiliśmy znowu odwiedzić tę jaskinię. Podejrzewaliśmy, że nie uda się nam zajść za daleko (już od kilku dni padał deszcz), więc w planie były Stare Partie i dojście tak daleko jak się da Głównym Korytarzem.

Najpierw jednak trzeba było znaleźć dziurę. Zimą jest nieco łatwiej - czeka się, aż ktoś przetoruje drogę i można iść wtedy po ich śladach. :) Latem sprawa się jednak nieco komplikuje - ścieżki niby jakieś tam w tym lesie są, ale to się nagle urywają gdzieś w krzakach, a to drzewo leży w poprzek, a po drugiej stronie ścieżki brak, itp.

W końcu jednak dotarliśmy na polanę pod wylotem Małej Świstówki; tan skręciliśmy w prawo idąc nieco ukosem w górę zbocza. W pewnym momencie, już prawie mijając skałki u góry, znaleźliśmy bardzo niewyraźną ścieżką prowadzącą prosto pod górę. No i na szczęście okazało się, że to jest ta szukana droga. Doszliśmy do dziury, a ta wyglądała zupełnie inaczej niż zimą... :)

Na kursie zimowym miałem lekki stres z przechodzeniem pierwszego zacisku w Rurze. Tym razem jednak, poszło nawet bez zdejmowania uprzęży... - jednak żaden zacisk to to nie jest. Potem standardowo w dół rurą, choć wydawało mi się, że była nieco krótsza... Poręczówka do Sali pod Matką Boską, następnie Główny Korytarz. Chcieliśmy dojść do Syfonu Zwolińskich, a potem zobaczyć, czy jest przejście do Sali bez Stropu. Okazało się jednak, że wszystkie jeziorka i syfony połączyły się tu w jeden, bardzo słusznych rozmiarów, syfon...

Zrobiliśmy więc kilka fotek i wróciliśmy do Sali pod Matką Boską. Tam skręciliśmy do Górnego Korytarza. Chwilę męczyliśmy się z prożkiem. Następnie jeziorko... ale mieliśmy na tę okazję ponton (który już pływał w Syfonie Dankana).

Pompowanie poszło całkiem sprawnie (choć warto zdjąć dodatkową gumową zatyczkę!), jednak wtedy okazało się, że powietrze schodzi już szybciej niż w Kasprowej Niżniej... :) Ale nie na tyle szybko, żeby nie spróbować popływać!

Najpierw wsadziłem do pontonu Żonę. Do pontonu przywiązaliśmy kawałek sznurka, co bym mógł do Marci dołączyć, gdy ona wysiądzie na drugim brzegu. Niestety, gdy ściągałem ponton do siebie, ten się zaklinował między ścianami. Już myślałem, że będę musiał iść po Żonę, ale wtedy Marcia wpadła na pomysł zrobienia fal na jeziorku. To pozwoliło odblokować ponton i dalej pływanie odbyło się już bez problemów.

Za jeziorkiem jest całkiem fajnie, ale krótko - szybko doszliśmy do podnóża Wantul (nie wygląda to bezpiecznie...). Jednak gdyby to kiedyś przekopać / odgruzować, byłaby znacznie fajniejsza droga w głąb jaskini. A tak, czekała nas jeszcze droga w górę przez rurę... A to z dwoma worami było średnio przyjemne. Choć jedna rzecz wypadła fajnie - prożek w rurze, który na kursie większości sprawiał niemałe problemy, zrobiliśmy bez najmniejszego stresu, z marszu i to z worami! Jednak doświadczenie trochę się przydaje... :)

Z dziury wyszliśmy tuż przed zachodem Słońca. I zanim się pożywiliśmy, napiliśmy, przebraliśmy, itd. zapadł zmierzch. No więc znalezienie ścieżek, trudnych do namierzenia za dnia, okazało się teraz prawie niemożliwe... Co tu dużo gadać - zbłądziliśmy. A niedalekie ryki jeleni wcale nie ułatwiały nam walki z głazami, drzewami... no, Wantulami, po prostu. W końcu jednak przecięliśmy bardziej ewidentną ścieżkę - okazało się, że tę właściwą. Mogliśmy tedy w miarę sprawnie zostawić rykowisko z tyłu...

Wycieczka ta o tyle była jeszcze niesamowita, że robiliśmy wszystko zgodnie z planem (opracowanym jeszcze przed wpisem do książki wyjść). Odstępstwa były w granicach 5 minut, zarówno jeżeli chodzi o moment wejścia do dziury, o godzinę wyjścia z niej, jak i o czas powrotu (ważny ze względu na bardzo słaby zasięg komórek w Dolinie Miętusiej) - super!

A następnego dnia, trochę rozleniwieni, poszliśmy sobie na spacer po Dolinie Małej Łąki. Bardzo zacna wycieczka, pogoda dopisała, a i ludzi nie było wcale tak dużo.

Skoro do Miętusiej można teraz chodzić cały rok, a średnio chciało się nam włazić gdzieś wyżej, postanowiliśmy znowu odwiedzić tę jaskinię. Podejrzewaliśmy, że nie uda się nam zajść za daleko (już od kilku dni padał deszcz), więc w planie były Stare Partie i dojście tak daleko jak się da Głównym Korytarzem.

Najpierw jednak trzeba było znaleźć dziurę. Zimą jest nieco łatwiej - czeka się, aż ktoś przetoruje drogę i można iść wtedy po ich śladach. :) Latem sprawa się jednak nieco komplikuje - ścieżki niby jakieś tam w tym lesie są, ale to się nagle urywają gdzieś w krzakach, a to drzewo leży w poprzek, a po drugiej stronie ścieżki brak, itp.

W końcu jednak dotarliśmy na polanę pod wylotem Małej Świstówki; tan skręciliśmy w prawo idąc nieco ukosem w górę zbocza. W pewnym momencie, już prawie mijając skałki u góry, znaleźliśmy bardzo niewyraźną ścieżką prowadzącą prosto pod górę. No i na szczęście okazało się, że to jest ta szukana droga. Doszliśmy do dziury, a ta wyglądała zupełnie inaczej niż zimą... :)

Na kursie zimowym miałem lekki stres z przechodzeniem pierwszego zacisku w Rurze. Tym razem jednak, poszło nawet bez zdejmowania uprzęży... - jednak żaden zacisk to to nie jest. Potem standardowo w dół rurą, choć wydawało mi się, że była nieco krótsza... Poręczówka do Sali pod Matką Boską, następnie Główny Korytarz. Chcieliśmy dojść do Syfonu Zwolińskich, a potem zobaczyć, czy jest przejście do Sali bez Stropu. Okazało się jednak, że wszystkie jeziorka i syfony połączyły się tu w jeden, bardzo słusznych rozmiarów, syfon...

Zrobiliśmy więc kilka fotek i wróciliśmy do Sali pod Matką Boską. Tam skręciliśmy do Górnego Korytarza. Chwilę męczyliśmy się z prożkiem. Następnie jeziorko... ale mieliśmy na tę okazję ponton (który już pływał w Syfonie Dankana).

Pompowanie poszło całkiem sprawnie (choć warto zdjąć dodatkową gumową zatyczkę!), jednak wtedy okazało się, że powietrze schodzi już szybciej niż w Kasprowej Niżniej... :) Ale nie na tyle szybko, żeby nie spróbować popływać!

Najpierw wsadziłem do pontonu Żonę. Do pontonu przywiązaliśmy kawałek sznurka, co bym mógł do Marci dołączyć, gdy ona wysiądzie na drugim brzegu. Niestety, gdy ściągałem ponton do siebie, ten się zaklinował między ścianami. Już myślałem, że będę musiał iść po Żonę, ale wtedy Marcia wpadła na pomysł zrobienia fal na jeziorku. To pozwoliło odblokować ponton i dalej pływanie odbyło się już bez problemów.

Za jeziorkiem jest całkiem fajnie, ale krótko - szybko doszliśmy do podnóża Wantul (nie wygląda to bezpiecznie...). Jednak gdyby to kiedyś przekopać / odgruzować, byłaby znacznie fajniejsza droga w głąb jaskini. A tak, czekała nas jeszcze droga w górę przez rurę... A to z dwoma worami było średnio przyjemne. Choć jedna rzecz wypadła fajnie - prożek w rurze, który na kursie większości sprawiał niemałe problemy, zrobiliśmy bez najmniejszego stresu, z marszu i to z worami! Jednak doświadczenie trochę się przydaje... :)

Z dziury wyszliśmy tuż przed zachodem Słońca. I zanim się pożywiliśmy, napiliśmy, przebraliśmy, itd. zapadł zmierzch. No więc znalezienie ścieżek, trudnych do namierzenia za dnia, okazało się teraz prawie niemożliwe... Co tu dużo gadać - zbłądziliśmy. A niedalekie ryki jeleni wcale nie ułatwiały nam walki z głazami, drzewami... no, Wantulami, po prostu. W końcu jednak przecięliśmy bardziej ewidentną ścieżkę - okazało się, że tę właściwą. Mogliśmy tedy w miarę sprawnie zostawić rykowisko z tyłu...

Wycieczka ta o tyle była jeszcze niesamowita, że robiliśmy wszystko zgodnie z planem (opracowanym jeszcze przed wpisem do książki wyjść). Odstępstwa były w granicach 5 minut, zarówno jeżeli chodzi o moment wejścia do dziury, o godzinę wyjścia z niej, jak i o czas powrotu (ważny ze względu na bardzo słaby zasięg komórek w Dolinie Miętusiej) - super!

A następnego dnia, trochę rozleniwieni, poszliśmy sobie na spacer po Dolinie Małej Łąki. Bardzo zacna wycieczka, pogoda dopisała, a i ludzi nie było wcale tak dużo.
2007-09-15
Jaskinia Miętusia - Stare Partie
Poprzednie Następne Zamknij
Sprawdź też opis jaskini na stronie Epimenides.

[MJT] Wejście latem; zimą wygląda jednak nieco inaczej...
[MJT] Wejście latem; zimą wygląda jednak nieco inaczej...
Poprzednie Następne Zamknij


[MUT] Tak, tędy się idzie do Sali bez Stropu...
[MUT] Tak, tędy się idzie do Sali bez Stropu...
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT] Główny Korytarz
[MJT] Główny Korytarz
Poprzednie Następne Zamknij


[MUT] Jeziorko w Starych Partiach
[MUT] Jeziorko w Starych Partiach
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT] Marcia poszła na pierwszy ogień
[MJT] Marcia poszła na pierwszy ogień
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT] I nawet się chyba spodobało!
[MJT] I nawet się chyba spodobało!
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT] A to już następnego dnia - spacer Doliną Małej Łąki
[MJT] A to już następnego dnia - spacer Doliną Małej Łąki
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT]
[MJT]
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT]
[MJT]
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT]
[MJT]
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT]
[MJT]
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT]
[MJT]
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT] Klasyczna panorama ze środka Wielkiej Polany
[MJT] Klasyczna panorama ze środka Wielkiej Polany
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT]
[MJT]
Poprzednie Następne Zamknij


[MJT] A to nasze ulubione drzewo pod Czarnym Dunajcem
[MJT] A to nasze ulubione drzewo pod Czarnym Dunajcem
Poprzednie Następne Zamknij


Góra

Komentarze
#1
WhiteWolf napisał(a) dnia 2009-10-19 07:54:47
drzewo pod Czarnym Dunajcem - indianie mówią na takie drzewka "feather tree". Bo można znaleźć pod nimi pióra ptaków drapieżnych - chętnie tam siadają, bo mają łatwe podejście i dobrą widoczność. To tak OT :)

Góra

Dodaj komentarz (pola z gwiazdką są obowiązkowe)
Imię / ksywa *
Mail (pozostanie ukryty) *
Twoja strona
Komentarz (bez tagów) *
Wpisz tekst wyświetlony poniżej *
 

Góra